2 sty 2014
Aktualnie Rumuni podejmują już mniej lub bardziej legalne prace na terenie Holandii, dlatego też bardzo prawdopodobne jest, że w najbliższych latach przybędzie ich do tego kraju znacznie więcej.
W Holandii obowiązują minimalne stawki za pracę, dlatego też pracodawcy nie mogą płacić Rumunom mniej niż Polakom. Mowa tutaj oczywiście o pracy zarejestrowanej czyli legalnej. Zagrożenie może istnieć jedynie w przypadku pracowników wykwalifikowanych, zarabiających powyżej minimum. W takiej sytuacji może znaleźć się tańszy pracownik z Rumunii, a w czasach kryzysu wiele agencji oraz pracodawców z chęcią utnie parę euro mniej na wynagrodzeniach.
Istnieje coraz większa liczba osób z Polski, która zna język angielski co daje nam dodatkową przewagę. Polacy mają coraz większą świadomość znajomości języków obcych. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że obywatele Rumunii, których język jest oparty o słownictwo i gramatykę łacińską nie mają większych problemów z nauką języków obcych. To może powodować zagrożenie dla osób, które wykonują pracę fizyczną i nie posługują się językiem obcym.
Można założyć, że pierwsza fala emigracji to będą osoby najbardziej pracujące i wydajne. Może to być zjawisko tak zwanej konkurencji dla naszych rodaków pracujących w szklarniach, na polach czyli wszędzie tam gdzie liczy się akord i efektywność pracy.
Istnieje tendencja, która zakłada, że każda nowa fala imigracji zarobkowej wypełnia początkowo niszę w rynku, czyli te luki, które są puste. Dlatego też można założyć, że w pierwszej kolejności Rumuni będą podejmować prace najcięższe – takie o które Polacy nawet się nie starają.
Pozostaje tylko pytanie, czy Holendrzy będą na tyle chętni, żeby wymienić Polaków, którzy są niezbędni w rozwoju holenderskiej gospodarki na nowych, zagranicznych pracowników z Rumunii czy Bułgarii.
Holenderski rynek otwarty dla obywateli Rumunii i Bułgarii
Z Nowym Rokiem, obywatele Bułgarii i Rumunii zyskali takie same prawa jak Niemcy, Belgowie, Węgrzy, Słowacy oraz Polacy, Hiszpanie i Austriacy. Polacy pracujący w Holandii obawiają się jednak, że nowi emigranci zabiorą im miejsca pracy i mieszkania, boją się, że staną się dla nich konkurencją.Aktualnie Rumuni podejmują już mniej lub bardziej legalne prace na terenie Holandii, dlatego też bardzo prawdopodobne jest, że w najbliższych latach przybędzie ich do tego kraju znacznie więcej.
W Holandii obowiązują minimalne stawki za pracę, dlatego też pracodawcy nie mogą płacić Rumunom mniej niż Polakom. Mowa tutaj oczywiście o pracy zarejestrowanej czyli legalnej. Zagrożenie może istnieć jedynie w przypadku pracowników wykwalifikowanych, zarabiających powyżej minimum. W takiej sytuacji może znaleźć się tańszy pracownik z Rumunii, a w czasach kryzysu wiele agencji oraz pracodawców z chęcią utnie parę euro mniej na wynagrodzeniach.
Istnieje coraz większa liczba osób z Polski, która zna język angielski co daje nam dodatkową przewagę. Polacy mają coraz większą świadomość znajomości języków obcych. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że obywatele Rumunii, których język jest oparty o słownictwo i gramatykę łacińską nie mają większych problemów z nauką języków obcych. To może powodować zagrożenie dla osób, które wykonują pracę fizyczną i nie posługują się językiem obcym.
Można założyć, że pierwsza fala emigracji to będą osoby najbardziej pracujące i wydajne. Może to być zjawisko tak zwanej konkurencji dla naszych rodaków pracujących w szklarniach, na polach czyli wszędzie tam gdzie liczy się akord i efektywność pracy.
Istnieje tendencja, która zakłada, że każda nowa fala imigracji zarobkowej wypełnia początkowo niszę w rynku, czyli te luki, które są puste. Dlatego też można założyć, że w pierwszej kolejności Rumuni będą podejmować prace najcięższe – takie o które Polacy nawet się nie starają.
Pozostaje tylko pytanie, czy Holendrzy będą na tyle chętni, żeby wymienić Polaków, którzy są niezbędni w rozwoju holenderskiej gospodarki na nowych, zagranicznych pracowników z Rumunii czy Bułgarii.