KE nic nie może zrobić ws. portalu PVV
Jeśli obywatele czują się dyskryminowani, mogą złożyć skargę - zaznaczono.
Podczas codziennej konferencji we wtorek w Brukseli dziennikarze domagali się oficjalnej odpowiedzi ze strony KE, która do tej pory ograniczyła się do oświadczenia komisarz UE ds. sprawiedliwości Viviane Reding, potępiającego stronę holenderskiej Partii na rzecz Wolności (PVV). Wcześniej KE podkreślała, że może formalnie reagować tylko w przypadku łamania prawa UE. Tymczasem portal PVV - przekonywano - to manifest partii politycznej, a nie rządu Holandii, co oznacza, że w tej sprawie mogą interweniować tylko władze krajowe.
"Jeśli jest problem, jeśli obywatel czuje się dyskryminowany albo jeśli mają miejsce obraźliwe komentarze skierowane do określonej grupy, wtedy osoby te muszą najpierw zacząć od złożenia skargi na poziomie krajowym (...). Jeśli jakaś osoba jest niezadowolona z działań podjętych w związku ze skargą na poziomie krajowym, wtedy jest drugi etap - Strasburg (Europejski Trybunał Praw Człowieka - PAP)" - wyjaśnił we wtorek rzecznik komisarz Reding, Matthew Newman.
Newman zaznaczył, że "podobnych spraw są setki", a KE nie jest "policjantem praw podstawowych". Na straży przestrzegania fundamentalnych praw człowieka stoi także Rada Europy, która nie jest instytucją unijną - dodał. Pytany o unijną dyrektywę o rasizmie i ksenofobii zaznaczył, że dotychczas nie doszło do jej naruszenia przez kraj UE.
Portal partii PVV Geerta Wildersa ruszył w środę. Służy do zgłaszania skarg i zażaleń na zachowanie imigrantów zarobkowych z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polaków. Jak twierdzą twórcy strony, ma ona pomóc w zbadaniu negatywnych zjawisk, jakie nasiliły się w Holandii wraz z imigracją, takich jak przestępczość, alkoholizm, narkomania czy porzucanie śmieci. Przypominają, że odkąd w maju 2007 roku Holandia otworzyła swój rynek pracy dla nowych państw członkowskich UE, w tym Polski, do kraju przybyło ok. 200-350 tys. imigrantów zarobkowych.
Holenderski rząd odmówił zamknięcia strony, argumentując, że to wyłączna sprawa partii PVV.
W poniedziałek przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz skrytykował w Strasburgu ten portal i zapowiedział, że porozmawia o nim z premierem Holandii Markiem Rutte.
"Jesteśmy otwartym kontynentem, pracownicy mogą podejmować pracę, gdzie tylko sobie życzą. Bardzo proszę, żebyśmy zapoznali się z tą sytuacją. 1 marca zamierzam porozmawiać z premierem Holandii na temat tej strony internetowej. Wcześniej rozmawiać będę z (komisarz) Reding" - mówił Schulz, otwierając sesję plenarną PE.
Bezpośrednio po Schulzu głos zabrały dwie holenderskie eurodeputowane, które w mocnych słowach potępiły antyimigracyjny, jak to określiły - "obrzydliwy portal" PVV.
Jak powiedziały PAP źródła w PE, wielu europosłów uważa, że reakcja komisarz Reding na stronę PVV była za słaba. W piątek wezwała ona Holendrów, by nie ulegali nietolerancji i apelowała, by zamiast tego jasno oznajmiali na stronie PVV, że Europa to miejsce wolności.
W reakcji na inicjatywę PVV na portalu związków zawodowych Polaków mieszkających w Holandii (PZZH) (www.zwiazkizawodowe.nl) zamieszczono w trzech językach - po polsku, angielsku i holendersku - "petycję przeciwko dyskryminacji Polaków przez partię PVV" i formularz do składania podpisów.
(PAP)