2 gru 2016
W Holandii Sinterklaas zjawia się o wiele wcześniej, ponieważ już w pierwszej połowie listopada. Przypływa statkiem parowym z południa, a dokładnie z Hiszpanii. Gdy już znajduje się na lądzie, głównym środkiem transportu jest koń o imieniu Amerigo. W pierwszą sobotę po tzw. Świętym Marcinie odbywa się oficjalne powitanie Sinterklaasa, organizowane są wtedy specjalne pochody, aby dzieci mogły zobaczyć swojego ulubionego świętego. Mikołaj jest tam uważany za spokojnego, statecznego staruszka, podczas gdy jego pomocnicy - Czarne Piotrusie zawsze są wulkanem energii, z chęcią zabawiają publikę i nie stronią od robienia różnych psikusów.
Po co Mikołaj tak wcześnie przyjeżdża do Holandii? Ponieważ codziennie odwiedza swoich małych „fanów”. Od jego przybycia, każdego dnia dzieci zostawiają buciki na noc, licząc, że otrzymają drobne smakołyki. Jeżeli danego dnia były grzeczne mają szansę rano znaleźć kilka łakoci, jak na przykład kruidnootjes, czyli małe korzenne ciasteczka. Oczywiście, największa uroczystość wypada 5 grudnia, kiedy to są rozdawane ostatnie i największe prezenty, przyznawane odpowiednio do zachowania obdarowanego przez cały ostatni rok.
Sinterklaas jest najpopularniejszym świętem w Holandii i nie raz już pojawiały się postulaty, aby uczynić ten dzień wolnym od pracy. Niestety, na razie były bezskutecznie, ponieważ rząd nie wypowiedział się w tej sprawie.
Ciekawostką jest to, że znany na całym świecie Santa Claus, czyli Mikołaj w bardziej amerykańskim stylu, swoje początki zawdzięcza właśnie swojemu holenderskiemu odpowiednikowi. Wszystko zaczęło się od tego, że tę tradycję przywieźli ze sobą niderlandzcy koloniści, którzy na początku XVII w. założyli faktorię handlową. Nosiła ona wtedy nazwę Nowy Amsterdam, a dziś to miejsce znane jest na całym świecie jako Nowy Jork. Ciężko uwierzyć, w taką przemianę tej postaci, która nastąpiła w zaledwie 400 lat.
Mikołajki po holendersku
Do Polski Mikołaj przybywa z północy, najczęściej z Laponii, na saniach zaprzęgniętych w renifery, czasem w otoczeniu swoich małych pomocników – elfów, aby przez jedną noc obdarować wszystkie grzeczne dzieci pięknymi prezentami, a niegrzeczne ukarać zostawiając rózgę.W Holandii Sinterklaas zjawia się o wiele wcześniej, ponieważ już w pierwszej połowie listopada. Przypływa statkiem parowym z południa, a dokładnie z Hiszpanii. Gdy już znajduje się na lądzie, głównym środkiem transportu jest koń o imieniu Amerigo. W pierwszą sobotę po tzw. Świętym Marcinie odbywa się oficjalne powitanie Sinterklaasa, organizowane są wtedy specjalne pochody, aby dzieci mogły zobaczyć swojego ulubionego świętego. Mikołaj jest tam uważany za spokojnego, statecznego staruszka, podczas gdy jego pomocnicy - Czarne Piotrusie zawsze są wulkanem energii, z chęcią zabawiają publikę i nie stronią od robienia różnych psikusów.
Po co Mikołaj tak wcześnie przyjeżdża do Holandii? Ponieważ codziennie odwiedza swoich małych „fanów”. Od jego przybycia, każdego dnia dzieci zostawiają buciki na noc, licząc, że otrzymają drobne smakołyki. Jeżeli danego dnia były grzeczne mają szansę rano znaleźć kilka łakoci, jak na przykład kruidnootjes, czyli małe korzenne ciasteczka. Oczywiście, największa uroczystość wypada 5 grudnia, kiedy to są rozdawane ostatnie i największe prezenty, przyznawane odpowiednio do zachowania obdarowanego przez cały ostatni rok.
Sinterklaas jest najpopularniejszym świętem w Holandii i nie raz już pojawiały się postulaty, aby uczynić ten dzień wolnym od pracy. Niestety, na razie były bezskutecznie, ponieważ rząd nie wypowiedział się w tej sprawie.
Ciekawostką jest to, że znany na całym świecie Santa Claus, czyli Mikołaj w bardziej amerykańskim stylu, swoje początki zawdzięcza właśnie swojemu holenderskiemu odpowiednikowi. Wszystko zaczęło się od tego, że tę tradycję przywieźli ze sobą niderlandzcy koloniści, którzy na początku XVII w. założyli faktorię handlową. Nosiła ona wtedy nazwę Nowy Amsterdam, a dziś to miejsce znane jest na całym świecie jako Nowy Jork. Ciężko uwierzyć, w taką przemianę tej postaci, która nastąpiła w zaledwie 400 lat.