Pracować w Polsce – „Dlaczego nie?”
17 kwi 2012

Pracować w Polsce – „Dlaczego nie?”

Jak mówi Dronk, Polska, poza polityczną stabilnością i szybko rozwijającą się infrastrukturą, ma do zaoferowania dobrze usposobioną kadrę.


- Są gotowi robić nadgodziny, są nastawieni entuzjastycznie i profesjonalni. A 1,8-procentowy wzrost ekonomiczny w 2009 roku to duży sukces.


Według Dirka Aartsa, przedsiębiorcy prowadzącego w Polsce firmę z branży public relations Twenty Four Seven, ten kraj ma magiczną moc przyciągania.


- Kultura, tragiczna historia, niesamowita dynamika i rozwój. Polska w ciągu dziesięciu lat stała się prawie zupełnie nowym krajem. Ambicja i pasja tkwią tu dużo głębiej niż u Holendrów. Polacy to wojownicy i ocalali. Mocni negocjatorzy, którzy trzymają się swego. Jeśli Polacy czegoś chcą, to w koocu to zrobią. Czasem nieco impulsywnie i bez planu, nurkują w coś, nie wiedząc jak głęboko sięga. To wszystko sprawia jednak, że Polacy zazwyczaj zachodzą daleko.


- Polacy skupiają się na „robić”. Kiedy przestawiasz jakąś propozycje, od razu słyszysz: „TAK, RÓBMY TO!” – dodaje Drok.


To, co jeszcze Polska ma do zaoferowanie to swoje położenie. Kraj ten leży tuż obok, półtorej godziny lotu z Holandii, a ponadto leży centralnie między Zachodnią i Wschodnią Europą i graniczy z byłymi republikami radzieckimi. To bardzo korzystne dla logistyki. A poza tym niskie koszty produkcji i pracy, 24,5 miliona populacji aktywnej zawodowo, wysoki poziom wykształcenia oraz piłkarskie Mistrzostwa Europy organizowane razem z Ukrainą w 2012 roku.


Na tym wydarzeniu holenderskie firmy zarobiły w 2009 roku około stu milionów euro. Zapotrzebowanie na ciężki sprzęt budowlany jest ogromne i obecnie wartość zamówień to około 70 milionów euro. Prawie połowa tej sumy przeznaczona jest na budowę stadionu w Warszawie. Szanse mają jednak i inne przedsiębiorstwa, na przykład z branży IT i firmy zajmujące się bezpieczeństwem. W dziedzinie gospodarki odpadami jest również wiele możliwości, bo Holandia jest tu technicznie dużo bardziej zaawansowana.


Amsterdam, 25-02-2011


(telegraaf.nl)

comments powered by Disqus